Sunday 27 January 2013

26 styczen: wulkanizacja

Dzis stawilismy czola wulkanicznej stronie Nowej Zelandii (hyhy). Trasa Tongariro Alpine Crossing jest czesciowo zamknieta z podwodu aktywnego wulkanu, ktory wybuchl chyba w sierpniu. Z tego powodu niestety trzeba wracac ta sama sciezka. Ale akurat jest to najladniejsza czesc szlaku. Slonce mocno grzalo, ale im wyzej, tym robilo sie troszke chlodniej. Widzielismy pola lawowe, kratery, ladne nienaturalnie niebieskie jeziorka (znajomy kiedys widzial jak ktos w jednym z nich plywal - chyba nie najlepszy pomysl). No i oczywiscie widzielismy kleby pary wodnej i roznych innych swinstw nad aktywnym wulkanem, ktory byl dla nas niewidoczny. Trasa zatrzymywala sie w bezpiecznej odleglosci, wiec nawet zadne latajace kamyczki nas nie mogly dosiegnac ehh. Bardzo tu dbano o nasze bezpieczenstwo, byly informacje o tym, co robic jak sie wulkan uaktywni (glownie uciekac i to po grani a nie w dolinie). A tak serio to wulkan przyciaga tu niezle tlumy i w sumie chyba warto uzmyslowic ludziom, ze to nie sa przelewki. Po powrocie ruszylismy nad pobliskie jeziorko i znalezlismy kamping z cieplymi zrodlami. Troche sie w koncu wymoczylismy bo wstyd sie przyznac kiedy byl ostatni prysznic.

No comments:

Post a Comment