Saturday 5 January 2013

Don Det

Dzis rano po sniadanku ruszylismy dalej wciaz utrzymujac kurs na poludnie.  Najpierw dotarlismy do Mekongu i przeplynelismy na drugi brzeg a potem wsiedlismy w busa do rejonu zwanego 4000 Wysp. Nikt ich tak na prawde nie liczy, ale jest ich sporo jak sie rozejrzec ;). Mieszkamy na wyspie Don Det w   bungalowie z moskitiera nad lozkiem i hamakami na werandzie wychodzacej na Mekong (a przynajmniej jedna z jego odnog). Pojezdzilismy dzis po dwoch wyspach na rowerach i osiagnelismy epogeum zakurzenia. Jeszcze tyle brudu z nas nie splywalo przy myciu. Nic to, warto bylo. Jutro w planach przekroczenie granicy z Kambodza. Ale poki co saczymy szejki bananowe i ananasowe (bez wkladek) i powoli sie nastawiamy na kolejna dawke szalonych snow jaka nam serwuje Malarone.

1 comment:

  1. :-) widze, ze rowerki to Wasz glowny srodek lokomocji - przynjamniej lokalnej;-)
    Pozdrawiamy

    ReplyDelete